Polska

Jak duże jest zagrożenie pożarowe w samochodach elektrycznych?

offerings-mobile

Pożary baterii litowo-jonowych są trudne do ugaszenia, ponieważ ich ogniwa same wytwarzają tlen niezbędny do spalania, a konwencjonalne środki są zazwyczaj bezskuteczne. Mimo że elektryków jest coraz więcej, procedury ppoż dopiero powstają.

Na koniec stycznia 2023 roku zarejestrowano w Polsce łącznie 67,1 tys. pojazdów z napędem elektrycznym, w tym 63,7 tys. osobowych oraz blisko 3,4 tys. dostawczych i ciężarowych, a według prognoz PSPA sprzedaż samochodów zeroemisyjnych w 2025 roku przekroczy poziom 100 tys. sztuk rocznie. Mimo to elektryki są wciąż nowością na rynku, a procedury postępowania związane np. z gaszeniem pożarów wywołanych uszkodzeniami baterii litowo-jonowych dopiero powstają. Statystyki pokazują, że do takich zdarzeń dochodzi ekstremalnie rzadko i w ubiegłym roku było ich zaledwie 10 na blisko 30 tys. aut. Jednak po pożarze samochodowca Felicity Ace, o którego wywołanie podejrzewane są właśnie elektryki, norweska linia promowa Havila Kystruten poinformowała, że nie będzie wpuszczać na pokład aut z napędem elektrycznym, hybrydowym i wodorowym. Jest to o tyle ciekawe, że promy tej linii mają zelektryfikowany napęd i gigantyczne akumulatory, które pozwalają na kilkugodzinne rejsy. 

Wyniki projektu Dekra oraz crash-testy niezależnej organizacji Euro NCAP wykazały, że pożar akumulatora jest zjawiskiem rzadkim, nawet w przypadku ekstremalnych kolizji drogowych, głównie dzięki odpowiedniej konstrukcji samochodów elektrycznych i samych ogniw litowo-jonowych. Do uszkodzenia ogniw może dojść np. w wyniku kolizji drogowej, która dopiero po jakimś czasie doprowadzi do pożaru, kiedy samochód stoi już w garażu. Równie niebezpieczne może być ładowanie baterii z zastosowaniem niewłaściwego gniazda podłączeniowego albo przedłużacza, chociaż producenci starają się niwelować to ryzyko stosując rozwiązania takie jak układ chłodzenia akumulatora, sterownik nadzorujący proces ładowania, czujniki temperatury i upływu prądu oraz specjalny system blokad, który powoduje, że prąd może przepływać tylko po potwierdzeniu prawidłowego podłączenia wtyczki ładowania.

Według raportu opracowanego przez Centrum Badań i Analiz PSPA oraz statystyk Państwowej Straży Pożarnej, samozapłony akumulatora pojazdu elektrycznego występują ekstremalnie rzadko i mogą się do tego przyczynić skrajne czynniki zewnętrzne, np. długotrwałe podtopienie samochodu po silnej burzy i zwarcie w wyniku dostaniu się wody do akumulatora. Pożar w innym obszarze nie jest tak niebezpieczny, ale może się to zmienić przy dłuższym oddziaływaniu wysokiej temperatury na baterię, która pali się gwałtownie i puchnie, co może doprowadzić do jej wybuchu. Szary dym zwiastuje eksplozję, a baterię należy gasić dopiero gdy pojawią się płomienie.

Wewnątrz ogniw zachodzą różnego rodzaju procesy chemiczne i służby ratownicze, które przyjeżdżają do gaszenia takiego pożaru, muszą zużyć ogromne ilości wody, a potem nadzorować pojazd podczas transportu w bezpieczne miejsce, ponieważ w każdej chwili może znów zapłonąć.

Samo obniżenie rosnącej w niekontrolowany sposób temperatury jest utrudnione z uwagi na uszczelnienia chroniące akumulator przed czynnikami zewnętrznymi. Właściwa energia pochodzi bowiem ze środka akumulatora, a ogień rozprzestrzenia się tam jak efekt domina - z komory do komory. W takich przypadkach pomaga tylko bezustanne chłodzenie, co wymaga znacznej ilości wody, której według danych PSPA do jednego samochodu elektrycznego potrzeba nawet 11 tys. litrów. Mimo to bateria ulega dalszemu procesowi spalania z uwagi na wytwarzanie substancji utleniających, a zużyta woda spływająca na ziemię jest zanieczyszczona i stanowi zagrożenie dla środowiska. 

Potrzebne są odpowiednie procedury gaszenia pojazdów elektrycznych, a samo szkolenie strażaków nie może odbywać się wyłącznie w środowisku wirtualnym. Takie zdarzenia muszą zostać wyćwiczone w symulowanych sytuacjach, na rzeczywistych bateriach i pojazdach udostępnionych przez producentów. Póki co, aby nie zużywać za dużo wody strażacy nakrywają płonący samochód elektryczny specjalnym kocem, co jakiś czas sprawdzając temperaturę. W celu uniknięcia zagrożenia równie ważne jest techniczne przystosowanie miejsc postojowych dla elektryków np. w garażach podziemnych wielorodzinnych budynków mieszkalnych czy w galeriach handlowych, ponieważ długotrwały pożar może spowodować cały szereg uszkodzeń wtórnych. Warto o tym pamiętać chociażby ze względu na unijne przepisy, które od 2035 roku będą zakazywać sprzedaży nowych samochodów spalinowych, a elektryki staną się na drogach standardem.

Źródła: biznes.newseria.pl; auto-swiat.pl; gasnicowy.pl