Polska
article miniature

PGZ i Anduril: Barracuda w Polsce? Deklaracje są - szczegółów brak

Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ) i amerykańska firma Anduril Industries podpisały porozumienie ramowe w sprawie opracowania i lokalizacji produkcji rodziny autonomicznych systemów powietrznych Barracuda. Deklaracje są duże — w praktyce brak jednak konkretnych dat, listy wykonawców i zgód administracyjnych, które zadecydują o skali projektu.

offerings-mobile

W poniedziałek, 27 października, w obecności przedstawicieli rządu i kierownictwa obu spółek podpisano dokument określany jako „strategiczne porozumienie o współpracy”. Polska Grupa Zbrojeniowa i amerykańska firma Anduril Industries mają wspólnie opracować i uruchomić w Polsce produkcję systemów z rodziny Barracuda — autonomicznych statków powietrznych i pocisków manewrujących o zasięgu od kilkuset do nawet tysiąca kilometrów.

Współpraca ma obejmować także stworzenie polskiej wersji pocisku Barracuda-500 (lub 500M), rozwijanej z myślą o potrzebach Sił Zbrojnych RP. Choć szczegóły nie zostały ujawnione, z wypowiedzi przedstawicieli PGZ wynika, że celem jest nie tylko zakup gotowego produktu, ale lokalizacja produkcji w kraju i pozyskanie know-how, które w przyszłości pozwoliłoby Polsce samodzielnie rozwijać podobne technologie.

– Krok po kroku uruchamiamy programy służące rozwojowi PGZ i polskiego bezpieczeństwa – mówił prezes PGZ Adam Leszkiewicz podczas ceremonii podpisania dokumentu.

– To początek długiej drogi, ale Polska to kluczowy partner strategiczny dla Anduril Industries. Współpraca z PGZ w ramach lokalizacji produkcji pocisków Barracuda pokazuje, jak sojuszniczy przemysł i suwerenni dostawcy mogą dostarczać szybko skalowalne i niedrogie rozwiązania odstraszające agresorówstwierdził z kolei Brian Moran, wiceprezes Anduril Europe.

Czym jest Barracuda?

Rodzina Barracuda to linia produktów opracowana przez Anduril Industries – spółkę, która w ciągu zaledwie kilku lat stała się jednym z najciekawszych podmiotów amerykańskiego sektora obronnego. Firma wywodzi się z Doliny Krzemowej, a jej założyciele – m.in. współtwórcy Oculus VR – przenieśli do świata obronności logikę działania start-upów technologicznych: szybkie iteracje, duże inwestycje własne i rozwój produktów, zanim pojawi się zamówienie publiczne.

System Barracuda to modułowa amunicja krążąca - bezzałogowe systemy zdolne do samodzielnego lotu na duże odległości, lokalizowania celów i ich rażenia. W praktyce to połączenie drona-kamikadze i miniaturowego pocisku manewrującego. Według danych producenta poszczególne warianty mają zasięgi od 200 do ponad 500 mil morskich (czyli nawet 900–1000 km). Cała koncepcja opiera się na autonomii, skalowalności i niskim koszcie jednostkowym – Anduril deklaruje, że jego produkty można produkować w dużych ilościach szybciej niż tradycyjne systemy rakietowe.

Anduril – dziecko Pentagonu i Doliny Krzemowej

Z punktu widzenia PGZ współpraca z Anduril Industries to szansa na przełamanie impasu technologicznego w obszarze bezzałogowców. Polska Grupa Zbrojeniowa ma doświadczenie w klasycznych systemach uzbrojenia – artylerii, pojazdach opancerzonych czy amunicji – ale w segmencie dronów dotąd nie osiągnęła sukcesu komercyjnego.

Własne konstrukcje, jak BSP klasy mini i mikro, nie wyszły poza fazę testową. W ostatnich tygodniach spółka znalazła się w ogniu krytyki po incydencie w Inowrocławiu, gdzie jeden z jej bezzałogowców „urwał się” spod kontroli i spadł na zaparkowane samochody.

W tym kontekście partnerstwo z amerykańskim koncernem o miliardowych przychodach i reputacji innowatora może być dla PGZ nie tylko impulsem rozwojowym, ale też okazją do odbudowy zaufania i wizerunku wiarygodnego wykonawcy nowoczesnych projektów wojskowych.

Anduril Industries powstał w 2017 roku i w krótkim czasie zbudował pozycję jednej z najdynamiczniej rosnących firm obronnych na świecie. Obecnie wyceniany jest na około 30 mld USD, a jego roczne przychody przekraczają miliard.

Spółka współpracuje z Pentagonem, NATO i szeregiem sojuszników USA. Wyróżnia ją sposób finansowania – rozwija produkty za prywatne środki kapitałowe, a dopiero później oferuje gotowe rozwiązania armii. To odwrócenie tradycyjnego modelu, w którym to siły zbrojne finansują prace badawcze.

Transfer technologii – najtrudniejszy etap

Deklaracje brzmią obiecująco, ale w rzeczywistości mogą napotkać poważne bariery formalne. Transfer technologii wojskowych z USA wymaga każdorazowo zgody rządu amerykańskiego, a ten proces jest z natury długotrwały i obwarowany licznymi ograniczeniami.

W przeszłości podobne inicjatywy kończyły się częściową implementacją lub całkowitym wstrzymaniem, gdy amerykańska administracja nie zgodziła się na przekazanie określonych komponentów.

Nie wiadomo również, jak duży zakres produkcji mógłby zostać przeniesiony do Polski. PGZ liczy na możliwość uruchomienia montażu finalnego i integracji systemów, a z czasem – na produkcję części podzespołów. O szczegółach mają zdecydować trwające negocjacje.

– Dziś ogłaszamy współpracę, o szczegółach będziemy informować wkrótcetłumaczył wiceminister aktywów państwowych Konrad Gołota.

Na razie nie ma daty rozpoczęcia produkcji ani decyzji, które spółki PGZ zostaną zaangażowane. Nie wiadomo również, czy w grę wchodzi budowa nowego zakładu, czy adaptacja istniejącej infrastruktury. Nie podano też żadnych informacji o planowanej liczbie pocisków czy systemów, które miałoby zamówić wojsko.

Zapraszamy na TEK.day Wrocław, 19 marca 2026. Zapisz się tutaj!