Premium
article miniature

Nanores: polska nanotechnologia podbija europejski rynek półprzewodników

Nanores to polska firma, która w ciągu dekady przeszła drogę od niszowego start-up’u do zaufanego partnera technologicznego czołowych graczy europejskiego rynku półprzewodników. Zaczynała od innowacyjnego projektu dla branży jubilerskiej, a dziś dysponuje jednym z nielicznych w regionie laboratoriów zdolnych analizować, testować i produkować mikro- i nanokomponenty w oparciu o zaplecze porównywalne z najlepszymi ośrodkami badawczymi na świecie.

offerings-mobile

– Nanores to firma technologiczna, która działa dwutorowo. Z jednej strony prowadzimy własne studio startupów, w którym koncentrujemy się na tworzeniu, opracowywaniu i wdrażaniu naszych autorskich technologii. Z drugiej – funkcjonuje Nanores Lab, czyli laboratorium nanotechnologiczne wyjaśnia dyrektor Nanores Lab Jakub Gawczyński.W ramach laboratorium wspieramy naszych partnerów w opracowywaniu i dostarczaniu przełomowych rozwiązań technologicznych. Realizujemy to w dwóch obszarach. Po pierwsze, oferujemy badania materiałowe i nanotechnologiczne na poziomie najlepszych uczelni i instytutów, jednocześnie zachowując standardy współpracy B2B, charakterystyczne dla działalności biznesowej. Po drugie, zajmujemy się produkcją mikro- i nanokomponentów w skali większej niż laboratoryjna, co pozwala naszym klientom na szybsze wdrażanie innowacji.

Od diamentów do półprzewodników

Nanores zaczynał jako typowy start-up – od unikalnego pomysłu, który wyróżniał się na tle ówczesnych projektów. Punktem wyjścia do powstania firmy, była technologia zmiany właściwości świetlnych i znakowania diamentów w skali nano. Rozwiązanie pozwalało w sposób trwały określić pochodzenie kamienia i potwierdzić jego autentyczność.

To projekt, który realizowaliśmy od początku i który kontynuujemy do dziś, choć w zmienionej formie mówi Jakub Gawczyński.

Idea narodziła się w CERN. Dlaczego w Szwajcarii? Jeden z założycieli firmy, Paweł Modrzyński, pracował tam nad technologiami fotonicznymi. Właśnie wtedy wpadł na pomysł wykorzystania zjawisk świetlnych do znakowania diamentów. Projekt postanowił zrealizować w Polsce. Sprzyjał temu moment, bo w kraju zaczęły pojawiać się fundusze wspierające innowacje. Wspólnie z Marcinem Wielebskim, przedsiębiorcą z doświadczeniem w zarządzaniu, powołał do życia spółkę nanotechnologiczną.

Dołączyłem do zespołu bardzo szybko, byłem jedną z czterech pierwszych osób w firmie. Co więcej, znaliśmy się praktycznie od dzieciństwa, co od początku budowało duże zaufaniewspomina Jakub Gawczyński.Wiedzieliśmy jednak, że praca nad przełomową technologią to nie tylko ekscytujące możliwości, ale i ogromne ryzyko. Dlatego nie chcieliśmy stawiać wszystkiego na jedną kartę. Gdy udało nam się skompletować zespół inżynierów i uruchomić laboratorium, uznaliśmy, że obok rozwoju własnych technologii powinniśmy stworzyć też stabilniejsze fundamenty – działalność usługową, oferującą badania i produkcję mikro- i nanokomponentów dla partnerów zewnętrznych.

Zaplecze technologiczne na światowym poziomie

Dziś Nanores dysponuje unikalną w skali regionu infrastrukturą. Najważniejszym elementem zaplecza badawczego firmy są mikroskopy elektronowo-jonowe SEM/FIB. Łączą one możliwość obserwacji materiałów w bardzo dużym powiększeniu z precyzyjną ich obróbką. Dzięki nim można analizować struktury o wielkości kilkunastu nanometrów, wykonywać nacięcia i otwory o średnicy około 100 nm, a także przygotowywać przekroje i lamelki do badań TEM.

Uzupełnieniem tego zaplecza jest laser femtosekundowy, który pozwala na szybkie operacje w większej skali – od setek mikrometrów po centymetry – przy minimalnym wpływie termicznym na badany materiał. Do metod nieniszczących Nanores wykorzystuje tomografię komputerową (CT), umożliwiającą analizę układów MEMS bez ingerencji w ich strukturę. Precyzyjne profilowanie warstw zapewnia mikroskopia konfokalna, natomiast narzędzie Xe-PFIB (zogniskowana wiązka jonów plazmy ksenonu) pozwala na szybkie i dokładne usuwanie kolejnych warstw (delayering) w nowoczesnych strukturach półprzewodnikowych.

Podstawą naszej pracy jest mikroskopia elektronowo-jonowa. Korzystamy z dwuwiązkowych mikroskopów, które umożliwiają nie tylko obserwację materiałów w bardzo dużym powiększeniu, ale również ich precyzyjną modyfikację. Dzięki temu jesteśmy w stanie zobaczyć elementy o wielkości nawet kilkunastu nanometrów, a następnie – w razie potrzeby – wprowadzić zmiany. Pozwala nam to zarówno analizować wady materiałów, jak i wytwarzać mikro- i nanokomponentywyjaśnia Jakub Gawczyński. Drugim kluczowym narzędziem, z którego często korzystamy, jest laser femtosekundowy. Umożliwia on pracę w skali większej niż nano – od setek mikrometrów, przez milimetry, aż po centymetry. Choć ma mniejszą precyzję niż wiązka jonów, działa znacznie szybciej. Dzięki temu możemy efektywnie obrabiać większe obszary i wolumeny, co jest istotne przy realizacji złożonych projektów.

Badanie komponentów – zwłaszcza półprzewodników – opiera się na kompleksowym podejściu, które łączy różne techniki i narzędzia.

Każde z narzędzi, którymi się posługujemy, ma swoje specyficzne możliwości. To są zarówno urządzenia dostępne w naszym laboratorium, jak i sprzęt, do którego mamy dostęp dzięki współpracy z zewnętrznymi partnerami – między innymi Politechniką Wrocławską i Politechniką Śląską. Ta rozbudowana sieć współpracy, pozwala nam rozszerzać możliwości badawcze w sytuacjach, gdy nie jesteśmy w stanie wykonać jakiejś analizy w ramach własnej infrastrukturymówi Jakub Gawczyński.

- Najlepiej widać zalety integracji metod na przykładzie półprzewodników – obszaru, na którym w ostatnich latach szczególnie się koncentrujemy. Analizując tak złożone komponenty, jak procesory czy moduły pamięci, zawsze zaczynamy od metod nieniszczących. Tomografia komputerowa daje nam obraz całego układu i pozwala wskazać miejsca, w których mogą pojawiać się defekty, nawet jeśli nie zapewnia jeszcze precyzji w skali nano. Dopiero później przechodzimy do badań wymagających ingerencji w materiał. Dzięki pełnemu zapleczu metalograficznemu możemy rozebrać procesor na części i dotrzeć do samej płytki krzemowej. Na kolejnych etapach schodzimy w coraz mniejszą skalę – od mikroskopii świetlnej, przez precyzyjne przekroje laserem femtosekundowym, aż po najbardziej zaawansowane narzędzia, takie jak mikroskopy elektronowo-jonowe czy transmisyjne mikroskopy elektronowe. To podejście pozwala nam analizować nawet najcieńsze warstwy układu, liczące zaledwie kilka nanometrów i docierać aż do pojedynczych tranzystorów dodaje.

Półprzewodniki jako naturalny kierunek

Przez blisko dekadę Nanores realizował projekty w różnych branżach – od medycyny i lotnictwa, przez druk 3D, po baterie litowo-jonowe. W każdej z nich skala nano pojawiała się od czasu do czasu, ale zwykle była tylko ułamkiem całego procesu.

- Jesteśmy laboratorium nanotechnologicznym, które działa już prawie 10 lat. Na początku nie koncentrowaliśmy się wyłącznie na półprzewodnikach – realizowaliśmy projekty w różnych branżach, takich jak medycyna, lotnictwo, druk 3D, elektronika drukowana czy baterie litowo-jonowe. W każdej z nich pojawia się skala nano, ale zwykle stanowi tylko niewielki ułamek całego procesu tłumaczy Jakub Gawczyński.Półprzewodniki są jednak wyjątkiem – tu bardzo duża część procesów zachodzi właśnie w tej skali.

Półprzewodniki od samego początku były więc naturalnym kierunkiem rozwoju dla Nanores. Problem polegał na tym, że jeszcze sześć–siedem lat temu europejski rynek półprzewodników był hermetyczny i trudno dostępny, szczególnie dla firmy z Polski.

Dla takiej firmy jak nasza dostęp do rynku półprzewodnikowego był bardzo trudny. W tamtym czasie mało komu przychodziło do głowy, że w Polsce może funkcjonować laboratorium o takim profilu. Dlatego początkowo rozwijaliśmy się raczej poprzez współpracę z uczelniami, startupami, firmami medycznymi czy z branżą lotniczą – wspomina Gawczyński.

Na szczęście sytuacja stopniowo zaczęła się zmieniać, a momentem przełomowym okazało się być ogłoszenie w 2022 roku programu European CHIPS Act.

Ogłoszenie European CHIPS Act w 2022 roku było momentem przełomowym. Rynek półprzewodników zaczął się wtedy przetasowywać, pojawiły się nowe startupy, a cały sektor stał się bardziej otwarty na Europę Środkowo-Wschodnią. Od tamtej pory zaczęliśmy systematycznie pozyskiwać klientów spoza Polski. Obecnie część naszych projektów realizowana jest dla krajowego przemysłu, ale większość – dla partnerów zagranicznych. Wśród naszych klientów są startupy, instytuty badawcze, średnie firmy, a także duże międzynarodowe korporacjedodaje Gawczyński.

Firma aktywnie uczestniczy w inicjatywach kształtujących przyszłość branży.

Uczestniczymy w strategicznych konsultacjach dotyczących przyszłości branży na poziomie europejskim. Bierzemy udział m.in. w inicjatywie All-Pros, której celem jest szkolenie kadr dla przyszłego przemysłu półprzewodnikowego w Europie. Ostatnio, razem z kilkoma innymi firmami z Polski i z Ministerstwem Rozwoju, uczestniczyliśmy w Hadze w warsztatach poświęconych przyszłemu finansowaniu strategicznych projektów półprzewodnikowychpodkreśla dyrektor Nanores Lab.Takie działania pozwalają nam nie tylko mieć realny wpływ na kształtowanie polityki europejskiej w tym sektorze, ale też zapewniają stały dostęp do całego ekosystemu firm półprzewodnikowych w Europie.

Wyzwania: koszty błędów i defekty warstw

Jednym z największych wyzwań, z jakimi mierzą się dziś firmy działające w europejskim sektorze półprzewodników, jest rosnące zainteresowanie projektowaniem układów scalonych do zastosowań specjalistycznych – od dronów i motoryzacji, po rozwiązania militarne. Każda nowa konstrukcja niesie ze sobą ryzyko błędów projektowych, a te w tej branży są wyjątkowo kosztowne.

W Europie jednym z największych wyzwań – z naszej perspektywy – jest rosnące zainteresowanie projektowaniem układów scalonych pod kątem zastosowań specjalistycznych – także militarnych. Ponieważ są to nowe konstrukcje, błędy w procesie projektowania zdarzają się stosunkowo często. Każdy taki błąd jest bardzo kosztowny – wyprodukowanie jednego wafla to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy euro. Znajduje się na nim od kilkuset do kilku tysięcy układów, więc jeśli zostaną wykonane błędnie, straty finansowe są ogromnewyjaśnia Gawczyński, dodając: - Spotykamy się z sytuacjami, w których czipy nie działają prawidłowo, a firma ma już pomysł na poprawę projektu, lecz nie jest pewna czy wprowadzona zmiana rozwiąże problem. W takich przypadkach jesteśmy w stanie ręcznie zmodyfikować pojedyncze układy – poprzez przerwanie lub połączenie określonych ścieżek – aby sprawdzić, czy zaproponowana zmiana przyniesie oczekiwany efekt.

Kolejnym wyzwaniem są wady warstw, z których zbudowane są czipy. Mają one często grubość zaledwie kilku nanometrów, dlatego nawet minimalne odchylenia od zakładanej wartości –mogą doprowadzić do awarii całego układu.

Warstwy te, zaczynające się od kilku nanometrów grubości, muszą być idealnie jednorodne. Niewielka różnica między zakładaną a rzeczywistą grubością, mikropęknięcia, nieciągłości czy delaminacje mogą spowodować, że układ przestanie działać. Gdy produkt jest już gotowy, trudno jednoznacznie określić, w którym miejscu i na jakim etapie produkcji powstał defekt. W takich przypadkach przeprowadzamy kompleksową analizę – od wstępnego wyznaczenia potencjalnych miejsc wystąpienia problemu, aż po fizyczne dotarcie do tych obszarów i dokładne zobrazowanie, co faktycznie zaszłomówi dyrektor Nanores Lab.

Co sprawia, że Nanores przyciąga głównie partnerów z zagranicy?

To przede wszystkim kwestia skali. Polski rynek półprzewodników wciąż jest niewielki – działa tu zaledwie kilka, może kilkanaście perspektywicznych firm, z którymi współpracujemy. Tymczasem w Niemczech, Austrii, Szwajcarii czy krajach skandynawskich takich podmiotów są dziesiątki, a nawet setki. Naturalne więc, że większość naszych projektów realizujemy za granicą tłumaczy dyrektor.

Przyszłość Nanores to przede wszystkim inwestycja w ludzi – rozwój umiejętności i wiedzy zespołu ma być fundamentem dalszego wzrostu.

Na pewno chcielibyśmy inwestować w rozwój kompetencji, bo w działalności, którą prowadzimy, podstawą jest zespół inżynierski. W samym laboratorium zatrudniamy obecnie kilkunastu bardzo zdolnych inżynierów. Większość z nich jest z nami praktycznie od początku swojej kariery. Z jednej strony daje to ogromny komfort i zaufanie do ich umiejętności, a także możliwość kształtowania kultury pracy w taki sposób, jaki uważamy za właściwymówi Jakub Gawczyński. Z drugiej jednak strony powoduje to, że może brakować nam spojrzenia z zewnątrz i typowego doświadczenia rynkowego. Dlatego obecnie myślę przede wszystkim o tym, aby rozszerzyć kompetencje zespołu poprzez pozyskanie specjalistów z przemysłu półprzewodnikowego – osób, które mają za sobą pracę w cleanroomach, w projektowaniu układów czy w samych procesach produkcyjnych. Taka wymiana doświadczeń i know-how będzie dla nas dużą wartością.