
104% cła na Chiny – co dalej z produkcją elektroniki w Azji?
- To rujnuje naszą firmę. To rozczarowujące. To smutne. To frustrujące - mówi dla CNBC szef jednej z amerykańskich firm elektronicznych. - Jako firma z siedzibą w USA, jesteśmy niesamowicie zasmuceni tym, że nasz własny rząd robi nam coś takiego. Zaznaczył jednocześnie, że ze względu na wysokie koszty pracy i brak niezbędnej infrastruktury, przeniesienie produkcji z powrotem do USA nie wchodzi w grę.
Dziś weszły w życie podwyższone stawki ceł na towary z krajów, z którymi Stany Zjednoczone mają deficyt handlowy. Wśród nich jest 20-procentowe cło na produkty z UE oraz 84% na Chiny, które zwiększy stawkę dla Chin do 104%. Trump nałożył w lutym 20-procentowe cło na towary z Chin, a w ubiegłą środę zapowiedział nałożenie dodatkowej 34-procentowej stawki w ramach działań mających ustanowić ‘wzajemność’ w stosunkach handlowych. Po tym, jak Pekin zapowiedział odwet tym samym, prezydent USA zapowiedział kolejne 50 proc., co łącznie daje 104-procentową stawkę dla niemal wszystkich produktów importowanych z Chin.
Wysokimi stawkami zostały obarczone nie tylko Chiny, ale również pozostałe państwa azjatyckie, będące centrami produkcji elektroniki, takie jak Indie (26%), Wietnam (46%), Bangladesz (37%), Indonezja (32%) czy Kambodża (49%). Wysokie cła nie ominęły też krajów ‘zaprzyjaźnionych’ z USA: Japonii (24%), Korei Płd. (25%) czy Tajwanu (32%).
Co z produkcją w Azji?
Z zeszłym roku Chiny były drugim co do wielkości źródłem importu do Ameryki, wysyłając do USA towary o wartości 439 miliardów USD, podczas gdy USA eksportowały do Chin towary o wartości 144 miliardów USD. Z Chin do USA płyną duże ilości sprzętu elektronicznego, komputerów i zabawek, ale także baterie do pojazdów elektrycznych, w których produkcji Chiny mają niekwestionowany prymat. Największą kategorią towarów importowanych do USA z Chin są jednak smartfony (9% całości) i są to przede wszystkim kultowe dla wielu Amerykanów iPhone’y. Cła USA nałożone na Chiny były jednym z głównych czynników przyczyniających się do spadku wartości akcji Apple, których cena spadła w ostatnich tygodniach o 20%. Według ekspertów z Allianz Trade, export Chin do USA zmniejszy się o 164 mld USD, co stanowi 0,8 procent całkowitego PKB Państwa Środka. Najbardziej ucierpią producenci komputerów i sprzętu telekomunikacyjnego (strata 25 mld USD), maszyn i urządzeń (22,6 mld USD) oraz sprzętu AGD (20,1 mld USD).
Jak czytamy na EE Times, najnowszy, marcowy raport firmy analitycznej Institute for Supply Management ujawnił wyraźne spowolnienie w sektorach produkcji i usług, przy czym te niekorzystne trendy maja być wzmocnione pod wpływem nowych taryf. Jak pisze ISM: ‘Powszechne wzajemne cła nakładane na wiele krajów, zwłaszcza te w Azji Południowo-Wschodniej, które odgrywają ważną rolę w łańcuchach dostaw urządzeń elektronicznych, zakłócą przepływ komponentów i wyrobów gotowych, co potencjalnie doprowadziłoby do wzrostu cen dla konsumentów’. I dalej ‘Choć niektóre sektory, takie jak półprzewodniki, były podobno zwolnione z wzajemnych taryf, szersze zakłócenia sprawiają, że firmy muszą ponownie rozważyć swoje strategie pozyskiwania i produkcji, co może być powolne, kosztowne i trudne’.
Główny przegrany to USA
W artykule ‘Tyle kosztuje wojna celna. Najwięcej stracą Chiny i Europa’ Puls Biznesu powołując się na ekspertów Allianz Trade, pisze iż nowa polityka celna USA będzie w tym roku kosztować globalną gospodarkę 440 mld USD. Najbardziej mają ucierpieć Chiny, tracąc 164 mld USD, ale na dużym minusie będzie też Europa, której straty oszacowano na 62 mld USD. Najbardziej ucierpią Niemcy, w przypadku których koszty szacuje się na 17 mld USD. Jednak potencjalnie krajem, który w długim terminie ucierpi najbardziej, są same Stany Zjednoczone.
– Amerykański prezydent mówi z jednej strony, że cła ograniczą eksport do Stanów, bo zagraniczne firmy przeniosą tam swoją produkcję, z drugiej zapowiada jednak napływ nowych setek miliardów dolarów z ceł nałożonych na eksport do USA. Twierdzi wręcz, że być może w Stanach nie będą potrzebne podatki, bo za amerykańskich obywateli zapłaci je zagranica. To niespójne, bo albo import się wstrzymuje i zastępuje krajową produkcją, albo ten import nadal ma być, tylko ma przynosić jak najwięcej pieniędzy. Tu mamy obie te rzeczy – mówi Witold Orłowski, ceniony polski ekonomista w wypowiedzi dla Rzeczpospolitej (Ekonomiści: Donald Trump rozpętał wojnę, której nie może wygrać. Przegra z ekonomią).
Prezydent Francji Emmanuel Macron zaapelował do wszystkich firm w Unii Europejskiej, by wstrzymały inwestycje w Stanach Zjednoczonych „przez pewien czas” w odpowiedzi na cła Donalda Trumpa.
Ekonomiści dość zgodnie spodziewają się spowolnienia tempa amerykańskiego wzrostu gospodarczego, a być może nawet recesji. Według Allianz Trade, cytowanego przez Puls Biznesu, wywołanie wojny celnej wepchnie amerykańską gospodarkę w recesję jeszcze przed trzecim kwartałem 2025 roku. – Ryzyko recesji w USA wzrosło, ale szacuje się je na 30–35 proc., a więc jest jeszcze dość odległe – mówi dla Rzeczpospolitej Witold Orłowski. – Cła wywołają kontrposunięcia partnerów handlowych USA, czyli przyniosą ograniczenie amerykańskiego eksportu. Do tego dojdzie wzrost cen, inflacja pójdzie w górę, co zapewne pociągnie za sobą reakcję Fedu i podwyżkę stóp procentowych’.
Negatywny wpływ wojny celnej potwierdzają także amerykańscy producenci elektroniki. W materiale opublikowanym przez CNBC (Businesses face a sobering reality: Under Trump’s tariff plan, reducing reliance on China won’t be easy), Steve Greenspon, dyrektor generalny firmy produkującej AGD, Honey-Can-Do International, mówi, iż w czasie pierwszej kadencji prezydenckiej Trumpa zaczął przenosić większą część swojej produkcji z Chin do Wietnamu. Przed pierwszą kadencją Trumpa firma aż w 70% opierała się na chińskich dostawcach. Od tego czasu udział ten spadł do mniej niż jednej trzeciej, ponieważ Wietnam i Tajwan stały się coraz ważniejszymi kierunkami zaopatrzenia. Teraz twierdzi, że doniesienia o wysokich cłach na Tajwan i Wietnam są ‘bolesne’, biorąc pod uwagę znaczne inwestycje, jakie tam poczyniono: - To rujnuje naszą firmę. To rozczarowujące. To smutne. To frustrujące - powiedział Greenspon dla CNCB. - Jako firma z siedzibą w USA, jesteśmy niesamowicie zasmuceni tym, że nasz własny rząd robi nam coś takiego - powiedział, zaznaczając jednocześnie, że przeniesienie produkcji z powrotem do USA nie wchodzi w grę ze względu na wysokie koszty pracy i brak niezbędnej infrastruktury. Według niego cła zmuszą firmy do pobierania od konsumentów wyższych cen, co ostatecznie sprawi, że ceny tych produktów staną się mniej konkurencyjne.
Zapraszamy na TEK.day Gdańsk, 11 września 2025. Zapisz się tutaj!