Nie bójcie się nowych technologii
Tak mówi Olaf Ciepły, szef sprzedaży niemieckiego IBL w wywiadzie, jaki przeprowadziliśmy przy okazji nowej umowy dystrybucyjnej na rynek polski, podpisanej z PB Technik.
Najpierw blisko 20 lat w Sony m.in. przy sprzedaży sprzętu SMT, potem krótszy czteroletni etap w Nordson Dage, a obecnie w niewielkiej, rodzinnej IBL. Ta niemiecka firma jest pionierem technologii lutowania w oparach (lutowanie kondensacyjne, vapour phase) a Olaf Ciepły od dwóch lat jest odpowiedzialny za rozwój sprzedaży na całym świecie: ‘Po odejściu z Nordson, długo się zastanawiałem jaką ścieżkę kariery mam wybrać: kolejna duża korporacja, a może niewielka rodzinna firma? W rezultacie wybrałem tę drugą drogę, przekonała mnie bowiem sama technologia, w przyszłość której po prostu szczerze wierzę’.
A więc, najpierw o samej technologii, powstałej jeszcze w latach 70-tych, ale … wciąż dla nas nowej. Jak mówi Olaf Ciepły, po udoskonaleniu technologii i pokonaniu kilku problemów wieku dziecięcego, takich jak nieszczelność zbiornika Galdenu, maszyny IBL najpierw odniosły sukces w przemyśle lotniczym, w którym wówczas występowało dużo komponentów o znacznej pojemności cieplnej. Potem przyszły sukcesy w innych segmentach przemysłu, technologia ta ma bowiem wiele zalet.
Jeśli tak jak większość z nas z rosnącym przerażeniem spoglądasz na rachunki za energię elektryczną w swojej firmie, technologia lutowania kondensacyjnego może pomóc. Energochłonność największej z maszyn w typoszeregu IBL to 10 kWh (średni pobór to od 0.8 do 5.5 kWh), podczas gdy standardowy piec reflow ma już znacznie większy apetyt na prąd, około 20 kWh. Dzieje się tak dlatego, iż transfer ciepła w oparach jest znacznie bardziej efektywny niż w powietrzu, tak więc wymagana jest znacznie mniejsza moc wyjściowa aby efektywnie przenieść ciepło na PCB. Innym aspektem związanym z kosztami lutowania są koszty utrzymania takiego pieca. Piec do lutowania w oparach należy czyścić co 1.500 godzin pracy (około roku użytkowania w trybie pracy 8 godzinnym), ponieważ jedynym elementem, który może ulec zanieczyszczeniu jest komora lutowania w której zbierają się odpady powstające w trakcie lutowania. Natomiast Galden znajdujący się w tejże komorze gdzie następuje proces lutowania jest cyklicznie filtrowany. Dla porównania, niektórzy producenci pieców do lutowania rozpływowego rekomendują ich czyszczenie co najmniej co dwa tygodnie. W szerszym ujęciu, maszyny do lutowania kondensacyjnego są bardzo długowieczne, ich okres eksploatacji przy prawidłowej konserwacji to co najmniej 10-15 lat.
Jednak kluczową zaletą tej technologii jest jej efektywność i łatwość obsługi. Galdenu nie można przegrzać smażąc przy okazji płytkę, osiągnie on bowiem swoją maksymalną temperaturę i na tym się zatrzyma. Standardowa temperatura, do której można rozgrzać Galden to 240°C, choć istnieją jego odmiany o temperaturach od 180°C do 260°C. Ustawienie samego profilu procesu lutowania jest bardzo łatwe używając tzw. trybu „Pilot”. Jeden z wielu patentów firmy IBL to „Soft Vapour Phase” umożliwiający zmianę wysokości położenia płytek w warstwie oparów. Dzięki temu te piece są w stanie natychmiast zareagować na różnice wzrastających temperatur na komponentach o małej masie w porównaniu do tych dużych. Monitorowanie temperatury odbywa się na żywo zarówno na systemie transportu jak i na różnych poziomach oparów. Istnieje też wiele prac, wskazujących iż lutowanie kondensacyjne, dzięki doskonałemu ‘radzeniu’ sobie z objętością cieplną różnych elementów układu, daje znacznie mniej pustek pod komponentami BTC. Dodatkowym rozwiązaniem, które pomaga w znacznym zmniejszeniu ilości pustek to zastosowanie próżni.
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego technologia ta wciąż jest tak rzadka? ‘Na wstępie podkreślę, że liczba sprzedawanych na świecie maszyn stopniowo wzrasta. Najważniejszą przyczyną mniejszej rozpoznawalności lutowania kondensacyjnego jest nasze przyzwyczajenie do technologii reflow, obecnej z nami od lat, sprawdzonej i której dobre opanowanie kosztowało personel sporo wysiłku. Nieznane i nowe zawsze budzi obawy, a tymczasem jest to technologia niesłychanie prosta w implementacji’ odpowiada Olaf Ciepły na to kluczowe pytanie. ‘Widzę w tym zakresie dużą rolę dla sprawnego marketingu naszej firmy. Nasz plan – nieco opóźniony w efekcie pandemii – zakłada intensywną obecność na wydarzeniach branżowych, w fachowej prasie oraz mocne wsparcie dystrybutorów. Jednak wspólnym mianownikiem wszystkich działań marketingowych musi być pokazanie, jak łatwy jest cały proces’. Kolejną przeszkodą na drodze do większego rozpowszechnienia się lutowania kondensacyjnego jest postawa producentów komponentów: ‘Specyfikacje komponentów wciąż nie odnoszą się do lutowania kondensacyjnego, nie podając rekomendowanej temperatury lutowania i załatwiając to jedynie adnotacją not classified, co budzi niepokój operatorów. Pomimo tego wiele klientów z zadowoleniem od wielu lat produkuje właśnie na naszych maszynach’.
Firma IBL to naprawdę niewielka, rodzinna firma, zatrudniająca 27 osób. W jej działalności wciąż obecny jest założyciel firmy, Helmut Leicht, choć od pewnego czasu stery przejmuje jego syn, Armin Leicht. Najważniejsze elementy maszyny, wśród których na pewno należy produkcja samej komory lutowniczej, wykonywane są na miejscu, w centrum technologicznym IBL. Przy opracowywaniu nowych modeli pracuje 3 mechatroników oraz 3 specjalistów od firmware oraz elektroniki, firma chlubi się też stałą współpracą z instytutem Fraunhofer.
‘Na jesieni tego roku pokażemy całkowicie nową serię maszyn, która jak jestem przekonany, dużo wniesie do naszej sprzedaży’ podsumowuje Olaf Ciepły.