Świat
article miniature

Cła Trumpa uderzają w Tajwan. Stawką są globalne łańcuchy dostaw półprzewodników

Donald Trump wrócił do gry z dobrze znaną bronią – taryfami celnymi. Najnowsze decyzje jego administracji wstrząsnęły co prawda wszystkimi rynkami, ale dla Tajwanu to znacznie więcej niż tylko statystyki eksportowe. Chodzi o przyszłość kluczowego sektora – półprzewodników, od którego zależy cała gospodarka wyspy.

offerings-mobile

Tajwańska gospodarka od dekad opiera się na eksporcie półprzewodników, a lokalny łańcuch dostaw uchodzi dziś za jeden z najbardziej zaawansowanych na świecie. Kluczowi gracze, tacy jak TSMC czy MediaTek, dostarczają układy scalone do największych firm technologicznych, a znacząca część tych dostaw trafia bezpośrednio na rynek amerykański. Nic więc dziwnego, że zapowiedź administracji Donalda Trumpa o objęciu tajwańskich towarów 20% cłami wywołała silne zaniepokojenie wśród producentów z wyspy. Stawka jest co prawda niższa niż 32% ogłoszone w kwietniu, ale wciąż wyższa niż 15% ustalone dla Japonii i Korei Południowej.  Mimo że prezydent Tajwanu Lai Ching-te określił taryfę jako tymczasową, a negocjacje z USA trwają, w branży nastroje są nerwowe.

W 2024 roku Tajwan znalazł się na szóstym miejscu wśród krajów, z którymi Stany Zjednoczone notowały największy deficyt handlowy. Różnica między importem a eksportem sięgnęła ponad 73 mld USD – to wartość, której administracja w Waszyngtonie nie może lekceważyć, zwłaszcza w obliczu planów budowania niezależności technologicznej. Tuż za Tajwanem uplasowały się Japonia (68,46 mld USD) i Korea Południowa (66 mld USD). Oba te państwa zdołały jednak wynegocjować obniżenie ceł.

Dla TSMC, MediaTeka i dziesiątek mniejszych firm kluczowe znaczenie ma stabilność kontraktów. Produkcja półprzewodników nie znosi chaosu. Tymczasem wprowadzenie wysokich ceł wymusza renegocjacje umów niemal od zera. A to oznacza wzrost kosztów, spadek marży i opóźnienia. Ryzyko rozlewa się na cały światowy sektor elektroniki – od smartfonów po centra danych.

Tajwan od lat jest lojalnym partnerem Waszyngtonu. Potwierdzeniem tej relacji są miliardowe inwestycje TSMC w fabryki chipów w Arizonie. W zamyśle miały one wzmocnić pozycję Tajwanu w układzie sił, oferując coś więcej niż tylko eksport – miejsca pracy, transfer wiedzy.

Nowa polityka celna może jednak ten układ naruszyć. Jeśli Biały Dom zamierza objąć cłami również półprzewodniki produkowane na starszych litografiach – co sugerują przecieki z otoczenia doradców handlowych Donalda Trumpa – nawet produkcja na miejscu nie wystarczy, by zachować konkurencyjność.

Co więcej, brak klarownych wyłączeń dla sektora chipów może zachęcić klientów z USA do lokowania zamówień tam, gdzie bariery celne są niższe – w Korei Południowej, czy Japonii. Tajwan, mimo technologicznej przewagi, może zacząć przegrywać na polu polityki handlowej.

Tajwański rząd ogłosił pakiet wsparcia o wartości 88 mld USD tajwańskich. Celem jest amortyzacja pierwszego uderzenia ceł – zarówno w sektorze przemysłowym, jak i rolniczym. Pomoc obejmuje m.in. dopłaty do eksportu i ulgowe kredyty obrotowe. Jednocześnie Lai Ching-te przyznał, że nowe taryfy będą miały negatywny wpływ na tamtejsze przedsiębiorstwa. Negocjatorzy próbują powtórzyć sukces Korei i Japonii, ale Tajwan ma mniej kart przetargowych. Brakuje mu skali, którą mogą zaoferować więksi gracze.

Co dalej? Globalna branża czeka z napięciem

Jeśli negocjacje zakończą się niepowodzeniem, skutki odczuje nie tylko Tajwan, ale cały globalny łańcuch dostaw półprzewodników. A to – w epoce sztucznej inteligencji, autonomicznych systemów i cyfrowej transformacji – uderzy w fundamenty współczesnej gospodarki.

Nowa polityka celna administracji Donalda Trumpa objęła aż 69 krajów, windując średnią efektywną stawkę celną USA z 2,3 do 18%. Najwyższe taryfy – sięgające 40% – otrzymały państwa powiązane z Rosją, takie jak Syria, Mjanma i Laos. Zaskoczeniem dla obserwatorów okazały się stosunkowo niskie stawki wobec samej Rosji, Korei Północnej czy Kuby, których wymiana handlowa ze Stanami Zjednoczonymi i tak jest ograniczona sankcjami. Uderzające są też różnice między krajami regionu: towary sprowadzane z Brazylii będą obłożone 50% cłem, z Kanady – 35%, z Indii – 25%, a z Tajwanu – 20%. W lepszej sytuacji znalazły się mniejsze państwa Azji Południowo-Wschodniej, którym obniżono stawki z pierwotnie zapowiadanych, oraz Australia, która utrzymała 10% poziom. Rynki zareagowały spadkami, a wiele krajów – od Szwajcarii po Indie – rozpoczęło intensywne negocjacje, licząc na wyłączenia sektorowe lub rewizję taryf.

 

Źródła: Telepolis, Buisness Insider

Zapraszamy na TEK.day Gdańsk, 11 września 2025. Zapisz się tutaj!