Polska
article miniature

Elektryczny polski sen czy polityczny koszmar?

Projekt polskiego samochodu elektrycznego, znany jako Izera, od samego początku swojego istnienia napotyka na liczne trudności, głównie z powodu politycznych przepychanek. Jak podaje „AutoŚwiat”, to, co działo się w kuluarach Izery od momentu jej powstania, każe z niepokojem spoglądać na wszystkie wielkie projekty, w które zaangażowany jest budżet państwa.

Historia Izery sięga roku 2016, kiedy to ówczesny wiceminister energii Michał Kurtyka zaprezentował wizję polskiego samochodu elektrycznego. Pomysł, jak na owe czasy śmiały, ale z założenia właściwy, szybko stał się polem walki politycznej. Jak ustalił „Auto Świat”, konkurs na karoserię auta, zorganizowany przez ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, miał na celu zdyskredytowanie inicjatywy Kurtyki. Konkurs był otwarty dla każdego, nawet dla osób bez żadnego doświadczenia w projektowaniu samochodów, co miało doprowadzić do jego kompromitacji. Co więcej, planowano także, aby finałem konkursu było głosowanie audiotele, jednak ostatecznie do tego nie doszło. Mimo to sam konkurs wystarczył, aby zdyskredytować ideę polskiego samochodu elektrycznego, zamieniając ją w obiekt kpin. Już na tym etapie projekt Izera stał się areną politycznych przepychanek.

Polityczne przepychanki i problemy z finansowaniem

Po pierwszej kompromitacji konieczna była ponowna analiza projektu, aby realistycznie oszacować jego koszty i zakres. Okazało się, że początkowa koncepcja jednego miejskiego modelu była nieopłacalna. Nowy plan zakładał produkcję kilku modeli na masową skalę, a koszt całego przedsięwzięcia oszacowano na 6 mld PLN. Energetyczne spółki, będące właścicielami ElectroMobility Poland, same borykające się z licznymi wyzwaniami, nie chciały już tego finansować.

Problemem okazał się również patronat nad projektem. Michał Kurtyka, outsider bez realnej mocy sprawczej w rządzie, nie miał silnego wsparcia. Projekt przez jednych był postrzegany jako zbyt blisko związany z Mateuszem Morawieckim, a przez innych jako zbyt odległy od jego faktycznego wsparcia, co dodatkowo utrudniało jego realizację.

Przepychanki wokół gruntu 

Opóźnienia związane z przygotowaniem terenu pod budowę zakładu były efektem politycznej walki między Mateuszem Morawieckim a Zbigniewem Ziobro. Zarządzane przez ludzi z otoczenia Ziobry Lasy Państwowe, pierwotny właściciel terenu, na którym miała powstać fabryka, blokowały przeniesienie prawa własności na Miasto Jaworzno. Doprowadziło to do potrzeby uchwalenia tzw. lex Izera, ustawy napisanej w Ministerstwie Sprawiedliwości, która miała rozwiązać tę kwestię.

Po wpompowaniu w Izerę 500 mln PLN z Funduszu Reprywatyzacji zapisano na projekt dodatkowe 3,5 mld PLN w Krajowym Planie Odbudowy. Inwestorem miał być Polski Fundusz Rozwoju (PFR) poprzez Fundusz Elektromobilności, którego PFR miał być operatorem. Niestety, fundusz ten do tej pory nie powstał.

Prace nad projektem i współpraca z Geely

W międzyczasie ElectroMobility Poland (EMP) kontynuowało prace nad rozwojem projektu, zmieniając jego koncepcję i zatrudniając dziesiątki profesjonalistów. Przedstawiono nowe projekty i nawiązano współprace z integratorami technicznymi oraz biurami projektowymi. Wykonywano również wewnętrzne audyty, aby upewnić się, że prace postępują zgodnie z planem.

Następnie pojawiła się informacja o współpracy z chińskim gigantem motoryzacyjnym Geely. Ten globalny technologiczny lider miał udostępnić EMP swoją technologię, a także planował wykorzystać moce produkcyjne fabryki w Jaworznie do produkcji własnych samochodów.

Oczekiwanie na decyzje i kolejne przeszkody

W grudniu ubiegłego roku tuż przed zaprzysiężeniem nowego rządu EMP ogłosiło zakończenie zaplanowanych działań i poinformowało, że oczekuje na środki zapisane w KPO oraz zielone światło do kontynuacji projektu. Decyzja musiała pochodzić od nowego rządu, ponieważ Izera jest projektem budżetu państwa.

Nowy rząd nie podjął jednak natychmiastowej decyzji, twierdząc, że przeprowadza własny audyt w spółce EMP. Jak ustalił „Auto Świat”, w tamtym czasie żaden audyt nie trwał, a rozpoczął się dopiero później i zakończył kilka tygodni temu. Nie wykazał on żadnych nieprawidłowości, poza opóźnieniami, na które wcześniej wskazał raport NIK. Mimo to wciąż rząd nie dał zielonego światła na kontynuację projektu, a wokół Izery ponownie rozpętała się polityczna wojenka.

Kontrowersje wokół KPO i decyzje personalne

Według Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej, projekt Izera nigdy nie był zapisany w KPO. Business Insider ujawnił jednak fragment umowy inwestycyjnej, podpisanej przez Mateusza Morawieckiego, który wskazywał na zapisane 3,5 mld PLN z KPO dla Izery.

Minister Pełczyńska-Nałęcz twierdziła, że realizacja projektu Izera była niemożliwa w kontekście zapisów KPO, dotyczących stworzenia mocy produkcyjnych dla samochodów niskoemisyjnych. Według niej nie dało się tego zrobić w określonych terminach. Tymczasem EMP wybrało generalnego wykonawcę fabryki, który potwierdził, że zadanie można zrealizować zgodnie z zapisami KPO.

Pół roku po objęciu rządów przez Koalicję, nadal nie podjęto decyzji o kontynuacji lub zamknięciu projektu i spisaniu na straty pół miliarda złotych. W spółce doszło tymczasem do zmian personalnych — wymieniono Radę Nadzorczą oraz prezesa, którym został Piotr Regulski były prezes Ruchu oraz spółki córki Energi nieposiadający jednak żadnego doświadczenia w branży motoryzacyjnej. Środki na projekt Izera zapisane w KPO zostały decyzją Minister Pełczyńskiej-Nałęcz przekierowane na dopłaty do sprzętu rolniczego oraz samochodów elektrycznych, w tym używanych.

Brak decyzji i niepewna przyszłość

Brak decyzji dotyczącej Izery sprawia, że projekt stoi w miejscu. Wcześniej, ze względu na dostępność środków w KPO i konkretne terminy, wymagana była szybka realizacja. Teraz kiedy fundusze zostały przesunięte na inne cele, a terminy nie są już tak restrykcyjne, nikt się nie spieszy, zwłaszcza że projekt jest politycznie niewygodny. Rozmówca „Auto Świata” z Ministerstwa Aktywów Państwowych, które nadzoruje projekt Izera, zauważa, że brak decyzji wynika z nadziei, że problem rozwiąże się sam.

Zapraszamy na TEK.day Gdańsk, 26 września 2024Zapisz się już dziś!