Spółki dronowe na GPW – moda, szansa czy ryzykowna gra?
Na warszawskiej giełdzie rośnie liczba firm, które chcą uszczknąć dla siebie kawałek szybko rosnącego rynku bezzałogowych statków powietrznych. Wojna w Ukrainie pokazała ich militarną skuteczność, a zamówienia publiczne kierowane do WB Electronics – polskiego lidera branży – rozbudziły apetyty kolejnych graczy. To czas pokaże, kto buduje realny biznes, a kto jedynie gra pod giełdowy trend.
Polski rynek UAV napędza przede wszystkim MON. Kontrakty podpisane z WB Electronics – od tych na dostawy Gladiusa za 2 mld PLN, przez umowę ramową na 400 zestawów FlyEye, po zamówienie 10 tys. Warmate – jasno pokazują, kto trzyma stery w segmencie wojskowych systemów bezzałogowych. Równolegle rozwijane się projekty cywilne, jak choćby system zarządzania ruchem dronów PANSA UTM realizowany przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej. Coraz aktywniejszy staje się też kapitał prywatny – przykładem jest inwestycja Enterprise Investors w Advanced Protection Systems.
Kameleony i dronowe deklaracje
Na GPW nie brakuje firm, które ogłaszają ambitne plany w segmencie UAV, choć ich dotychczasowe osiągnięcia każą patrzeć na te zapowiedzi z rezerwą.
MBF Group, znane wcześniej z epizodów w branży kosmetycznej (marka Vabun) czy konopnej (Cosma), ogłosiło współpracę z szeregiem zagranicznych partnerów – od Chin (Spider-i/ZXZ(HZ) i Shenzhen SMD UAV) i Turcji (ramowa umowa, bez ujawnienia nazwy), po Indie (Aerobot Avionics Technologies) i Polskę (Binary Helix, Polskie Lobby Przemysłowe, Squadron) – deklarując wspólny rozwój i produkcję dronów.
Firma ogłosiła również, że rozpoczyna projekt IRYDA Plus (IRYDA+) - pierwszego w Europie bezzałogowego samolot myśliwskiego typu hard-kill C-UAS, stworzonego z myślą o neutralizacji dronów, rojów i amunicji krążącej. System ma oferować możliwość niszczenia celów powietrznych przy użyciu niskokosztowej amunicji kal. 7,62 mm, wspieranej algorytmami sztucznej inteligencji TAS (Target-Aim-Shot). Rozwiązanie ma być mobilne, skalowalne i skuteczne wobec wszystkich klas dronów, w tym autonomicznych i rojów.
Plany te mogą rozpalać wyobraźnię inwestorów, jednak doświadczenia spółki pokazują, że dotychczasowe „modne biznesy” szybko gasły, a kolejne zmiany profilu działalności przypominały bardziej poszukiwanie kolejnego trendu niż długofalową strategię.
W podobnym tonie można oceniać ruch YetiForce, które zapowiedziało współpracę z ukraińskim STOHID w ramach spółki joint venture „Stohid Europe”. Na papierze brzmi to jak wejście w samo serce dronowej rewolucji – Ukraina jest dziś poligonem technologii wojskowych. Rzeczywistość wygląda jednak mniej spektakularnie: STOHID na swojej stronie internetowej promuje przede wszystkim maszyny magazynowe, wyposażenie myśliwskie i artykuły do polowań, a nie zaawansowane systemy obronne.
Kolejny przykład to Unimot – firma z sektora paliwowego, która ogłosiła, że będzie realizowała projekt dronowy wspólnie z PZL Sędziszów. Intrygujące jest tu powiązanie właścicielskie: PZL Sędziszów kontroluje rodzina Sikorskich, która zasiada w zarządzie Unimotu. Zapowiedź współpracy w praktyce więc wygląda jak rodzinne przedsięwzięcie, choć w komunikatach zyskuje marketingowy blask „projektu UAV”.
“Jeśli chodzi o kwestię rozwoju grupy [Unimot], to najważniejszym tematem w ostatnich miesiącach była ogłoszona niedawno decyzja o wejściu w segment dronów. Liczymy, że pomysł wypali, jednak jego kontrybucja do EBITDA grupy przez kolejne 3 lata będzie raczej ograniczona\" - ocenili analitycy BM Banku Pekao.
Miejsce dla siebie w dronowym wyścigu starają się znaleźć także przedstawiciele branży gier komputerowych. The Farm 51, twórca „Chernobylite” i „Wardevil”, realizuje projekt WRE-BSL, którego celem jest opracowanie technologii symulacji bojowych dronów. Rozwiązanie to ma być wykorzystywane zarówno w grach, jak i w szkoleniach wojskowych czy projektach przemysłowych. Spółka pozyskała ponad 2,1 mln PLN dotacji, a całkowity koszt przedsięwzięcia przekracza 4,3 mln PLN. Równolegle firma inwestuje w infrastrukturę technologiczną – od nowoczesnego laboratorium i studia 3D, przez skaner postaci o najwyższej dokładności w Polsce, po własne serwery obliczeniowe i zaplecze filmowe. To przykład próby zbudowania realnej technologii, która może mieć zastosowanie także poza światem rozrywki.
„Zaktualizowana strategia przewiduje: rozszerzenie prowadzonych projektów badawczo-rozwojowych o nowy projekt, tj. 2025-2027 BSL-WRE: stworzenie zaawansowanego środowiska symulacyjnego bezzałogowych statków latających w środowisku walki radioelektronicznej, uwzględniającej pracę radarów i zagłuszarek oraz wpływ warunków pogodowych i budowy terenu na efektywność dronów operujących samodzielnie lub w trybie roju – na potrzeby gier komputerowych oraz symulacji szkolno-treningowych tworzonych na silniku Unreal Engine 5”.
Jeszcze inaczej wygląda sytuacja Klabatera. Zarząd spółki, do tej pory kojarzonej z gamingiem, podjął decyzję o całkowitej transformacji – zmieniono nazwę na Defence.Hub, powierzono kierownictwo menedżerom z doświadczeniem w sektorze zbrojeniowym i ogłoszono, że przyszłość firmy leży w obronności. Na razie jednak deklaracje te wspierane są dość skromnym kapitałem – około 1 mln PLN pozyskanego finansowania. W tym momencie trudno więc powiedzieć, czy Defence.Hub naprawdę skręca w stronę UAV, czy tylko korzysta z giełdowej mody na drony.
Realne kompetencje i technologie
Obok spółek, które zmieniają branżowe barwy niczym kameleony, są jednak i takie, dla których drony stanowią logiczne i naturalne rozwinięcie dotychczasowej działalności.
Creotech Instruments od lat buduje kompetencje w obszarze kosmicznym i systemów satelitarnych. Firma rozwija oprogramowanie i sprzęt do planowania i zarządzania misjami UAS, a jej rozwiązania są już testowane we współpracy z Polską Agencją Żeglugi Powietrznej. Creotech Instruments nie tylko zapowiada wejście w UAV, ale faktycznie uczestniczy w budowie całego ekosystemu – od integracji po przetwarzanie danych. W przyszłości planuje nawet wydzielenie działalności dronowej do osobnej spółki, co może uporządkować i przyspieszyć rozwój tej części biznesu.
Podobną ścieżką podąża Sygnis, znane z wdrażania innowacyjnych technologii w obszarze druku 3D i nowych materiałów. Podpisane porozumienia z fińskim Viima Aerospace Technologies i niemieckim 3YOURMIND dotyczą stworzenia zintegrowanej platformy przemysłowo-szkoleniowej dla dronów FPV. W praktyce oznacza to próbę połączenia kompetencji technologicznych z realnymi potrzebami rynku – zarówno wojskowego, jak i cywilnego.
Ciekawym przypadkiem jest Apator, do tej pory kojarzony z rozwiązaniami dla energetyki i przemysłu. Spółka weszła w konsorcjum z FlyFocus i Phoenix Systems, aby opracować nową wersję drona FPV, przystosowaną do seryjnej produkcji w Polsce. To ruch świadczący o chęci dywersyfikacji działalności i wykorzystania własnego zaplecza przemysłowego do wejścia w obszar o strategicznym znaczeniu.
- Podjęliśmy współpracę w ramach klastra autonomicznego, do którego należy wiele spółek. Mamy kompetencje potrzebne do skalowania tego typu urządzeń, ale to nie oznacza, że spłynęły do nas już zamówienia MON-u, a od tego zależeć będzie sukces inicjatywy. Nie zamierzamy inwestować teraz w fabrykę dronów – mówi Maciej Wyczesany prezes Apatora.
”Na początku września spółka ogłosiła plany opracowania nowej wersji drona FPV wraz z partnerami z intencją wspólnego udziału w przyszłych przetargach sił zbrojnych. Choć w przyszłości może to stanowić potencjalny czynnik wzrostowy, to na chwilę obecną nie uwzględniamy tego w naszym scenariuszu bazowym z uwagi na dość wczesny etap tego projektu i sporo niewiadomych” - czytamy w raporcie Pekao SA.
Źródło: Strefa Inwestorów, Materiały Prasowe
Zapraszamy na TEK.day Wrocław, 19 marca 2026. Zapisz się tutaj!