Polska
article miniature

Inuru: światło przyszłości w technologii druku

Dwanaście lat temu, Marcin Ratajczak i Patryk Barkowski podjęli się wyzwania, które dla wielu wydawało się niemożliwe do zrealizowania. Ich cel? Stworzenie technologii umożliwiającej „drukowanie światła”. Wizja, choć wydawała się odległa, z czasem zaczęła nabierać realnych kształtów, prowadząc do powstania Inuru

Inuru to polsko-niemiecki start-up, który wprowadził na rynek rewolucyjną technikę produkcji organicznych diod elektroluminescencyjnych (OLED). Firma specjalizuje się w tworzeniu unikalnych urządzeń znanych jako elfy – ultracienkie, elastyczne ekrany, które charakteryzują się odpornością na zmienne temperatury i mogą być połączone z internetem. Te zaawansowane ekrany reagują na dotyk, ruch czy dźwięk. Po aplikacji na produkt mogą emitować stałe światło lub wyświetlać animacje. Produkowane na indywidualne zamówienie, w małych seriach, w sposób przyjazny dla środowiska, elfy zaprojektowane zostały z myślą o łatwej integracji z różnymi powierzchniami, minimalizując konieczność stosowania dodatkowych materiałów.

Do tej pory nikt nie produkował elektroniki w sposób w pełni customowy. Nasza technologia druku OLED-ów nie tylko to umożliwia, ale także pozwala wytwarzać ją stosunkowo tanio, a dzięki temu na dużą skalę. To rewolucja na rynku mówi Patryk Barkowski.

Niezwykła podróż założycieli Inuru

Twórcy Inuru, Marcin Ratajczak i Patryk Barkowski urodzili się w Polsce – Ratajczak w Gliwicach w 1983 roku, a Barkowski w Gdyni rok wcześniej – w 1988 roku wyjechali do Niemiec. Tam szybko zetknęli się z realiami kapitalistycznego świata, co było nieuniknionym doświadczeniem dla osób wychowanych po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Ich drogi skrzyżowały się w szkole średniej, gdzie szybko znaleźli wspólny język i zaprzyjaźnili się, choć początkowo nie planowali wspólnego biznesu.

Patryk Barkowski trafił do wojska, gdzie po błyskotliwym przejściu testów na inteligencję szybko awansował na oficera. Po zakończeniu służby postanowił poświęcić się nauce, kończąc fizykę i rozpoczynając pracę na Uniwersytecie Humboldtów w Berlinie. Marcin Ratajczak z kolei był duszą niepokojoną; łączył studia z zarządzania i fizyki z przedsiębiorczością. Sprzedawał łodzie, założył agencję pośrednictwa pracy wspierającą Polaków w Niemczech, a wspólnie z ojcem prowadził firmę sprzątającą, która upadła w wyniku kryzysu finansowego w 2008 roku.

Ich relacja, choć oparta na sporadycznych spotkaniach przy szachach i wódce co kilka lat, czy telefonach w momentach życiowych zwrotów, okazała się trwała. Decydującym momentem był telefon od Barkowskiego w 2011 roku, który wyraził chęć zmiany ścieżki kariery z naukowej na biznesową, podobnie jak Ratajczak. To właśnie ten telefon stał się katalizatorem dla przyszłego wspólnego przedsięwzięcia, jakim jest Inuru.

Od pomiaru prądu do drukowanych OLED-ów

Pierwszy wspólny pomysł, który zrodził się w umysłach założycieli Inuru, dotyczył urządzenia do precyzyjnego pomiaru prądu, które mogliby produkować po znacznie niższej cenie niż konkurencja. Szybko jednak uznali, że rynek dla tego produktu jest zbyt ograniczony. Ich uwagę przykuły drukowane diody OLED, obszar, w którym Patryk Barkowski miał już doświadczenie dzięki swojej pracy w laboratorium. 

Patryk zajmował się OLED-ami w swoim laboratorium. To tam zafascynowałem się tą technologią. Przypomniałem sobie o dziecięcym marzeniu, aby zamienić papier w ekran opowiada Marcin Ratajczak. – Gdy któregoś dnia poszliśmy na sushi, zapatrzyłem się w karpia koi namalowanego na menu. Uznałem, że świetnie byłoby stworzyć technologię, dzięki której można by odnieść wrażenie, że ryba płynie po karcie. 

Wyzwanie wydawało się ogromne, ponieważ technologia OLED była wówczas nowa, kosztowna i uznawana za trudną do adaptacji do druku, z krótką żywotnością. 

Był tylko jeden problem: wtedy wydawało się, że stworzenie takiej technologii jest niemożliwe. Ekrany OLED dopiero od kilku lat znajdowały się w produkcji, a ich wytworzenie było bardzo drogie. Nikomu się nie śniło, aby je drukować. W dodatku miały krótką żywotność. Stąd nasz pomysł, aby w pierwszej kolejności skupić się na zastosowaniach w reklamie i opakowaniachdodaje Patryk Barkowski.

Rozpoczęcie budowy Inuru w 2012 roku nie było łatwe. Brakowało rąk do pracy, gdyż wielu naukowców uważało ich projekt za zbyt ambitny. Trudno było również znaleźć inwestorów, a sami założyciele mieli wątpliwości co do funkcjonalności swojej technologii. Ich determinacja przyniosła jednak efekty.

Do tej pory OLED-y produkowano w drogim i długotrwałym procesie chemicznym, w próżniowych pomieszczeniach, gdzie rozgrzewano materiały, które jako para osadzały się na szkle. My metodą dedukcji doszliśmy do tego, jak można to samo zrobić przy pomocy druku, a więc bez porównania taniej i szybciej. W 2014 roku wydrukowaliśmy pierwszy działający OLED. Rok później mieliśmy prototyp, z którym mogliśmy sprawdzić rynek mówi Marcin Ratajczak.

Założyciele Inuru zabezpieczyli swoje osiągnięcie patentami na produkt, metodę produkcji, używane tusze oraz strukturę OLED-u. Sukces wymagał od nich jednak miesięcy ciężkiej pracy w laboratorium.

Opatentowaliśmy produkt, metodę jego wytworzenia, tusze, które wykorzystujemy w druku, a także strukturę naszego OLED-u. Ale żeby do tego dojść, musieliśmy całe miesiące spędzać w laboratorium po 16 godzin dzienniedodaje Patryk Barkowski.

Od pierwszych partnerstw do globalnej ekspansji

Dążenie do szybkiego udowodnienia skuteczności ich technologii oraz prezentacji jej zastosowań zaowocowało współpracą z renomowanymi firmami. Pierwszym partnerem Inuru został niemiecki producent opakowań Karl Knauer, a następnie korporacja farmaceutyczna Merck, która wykorzystała technologię start-up’u w kartkach okolicznościowych. Współpraca z Coca-Colą, która rozpoczęła się od rozświetlania logotypu na limitowanych butelkach, a później obejmowała promocję filmu „Gwiezdne wojny: Skywalker” przez rozświetlane miecze świetlne na etykietach, stanowiła kolejny krok w rozwoju firmy. Inuru współpracowało również z producentem szampana Cattier, firmą gamingową Buffalo Games oraz polskimi platformami Displate i Packhelp, co przyczyniło się do dynamicznego wzrostu firmy. W 2023 roku Inuru obsłużyło ponad 100 klientów, generując około 2 mln USD przychodu i czterokrotnie zwiększając swoją skalę.

Teraz skupiamy się na najróżniejszych aplikacjach marketingowych i luksusowych. W następnym kroku pokażemy zastosowania w branży medycznej, spożywczej i odzieżowej, gdzie nasza technologia rozwiązuje problemy widoczności i bezpieczeństwa na ulicy. Uruchamiamy też platformę, dzięki której klienci indywidualni będą mogli kupować nasze OLED-y i oferować własne produkty. A naszym głównym celem jest tworzenie opakowań wielokrotnego użytku wyposażonych w ekrany. Do 2033 r. planujemy wpuścić je na rynek zdradza Ratajczak.

Od grantów naukowych po lidera innowacji

Od samego początku, dzięki bliskiej współpracy z Uniwersytetem Humboldtów, Inuru mogło pochwalić się mocnym fundamentem technologicznym. Znacznie większym wyzwaniem dla start-upu okazało się pozyskanie finansowania. Na początku działalność firmy opierała się głównie na grantach naukowych, które wynosiły 450 tys. EUR i 240 tys. EUR

Przebrnięcie przez trzy programy akceleracyjne – organizowane przez koncern Merck, TechStars oraz German Silicon Valley Accelerator – umożliwiło Inuru zwrócenie na siebie uwagi aniołów biznesu oraz polskiego funduszu Aria Ventures. To właśnie Aria Ventures w 2020 roku przewodziła rundzie finansowania typu seed, wartej około 2,5 mld USD, domkniętej w krytycznym momencie, gdy pandemia COVID-19 znacząco ograniczyła możliwości biznesowe Inuru, zniechęcając wiele firm do inwestycji w marketing i innowacje.

W 2023 roku Ratajczak i Barkowski przeprowadzili jedną z największych rund finansowania serii A z udziałem polskich przedsiębiorców, zdobywając 10 mln USD od prywatnego inwestora z branży LED, funduszy Aria, Aper Ventures i Adamed. Po tej transakcji wartość Inuru została oszacowana przez serwis Dealroom na 42–63 mln USD.

Dariusz Lewandowski, założyciel i prezes Arii, podkreśla, że wartość globalnego rynku inteligentnych opakowań elektronicznych wynosi 55 mln USD, a do 2030 roku ma wzrosnąć do 895 mln USD. Inuru, z jego unikalną technologią i zgranym zespołem założycielskim, idealnie wpisuje się w trendy rynkowe takie jak zrównoważony rozwój, personalizacja i poprawa doświadczeń użytkowników, odpowiadając na rosnący popyt marek takich jak Coca-Cola.

Założyciele Inuru planują wykorzystać pozyskane środki na rozwój i skalowanie działalności, głównie za pomocą fabryki pod Berlinem. Marcin Ratajczak zapowiada uruchomienie w pełni zautomatyzowanej linii produkcyjnej, która umożliwi produkcję 8 milionów OLED-ów rocznie, nawet dziesięciokrotnie taniej niż dotychczas.

Twórcy start-up’u, balansujący między Berlinem a Warszawą, podkreślają swoje sceptyczne podejście do recyklingu i to dlatego dążą do tworzenia opakowań wielokrotnego użytku i aplikowania swoich elfów na jak największą liczbę produktów, przekształcając każdy z nich w urządzenie z wyświetlaczem, co zwiększa jego wartość. Ich misją jest „uekranowienie” jak największej liczby przedmiotów, aby zmniejszyć ilość odpadów w środowisku i jednocześnie uczynić świat bardziej kolorowym.

Artykuł powstał na podstawie materiału Forbes.pl

Zapraszamy na TEK.day Wrocław, 14 marca 2024Zapisz się już dziś!