Polska

Nowe wersje Piorunów od Mesco i Telesystem

Świętokrzyskie Mesko i podwarszawski Telesystem intensywnie pracują nad nowymi wersjami rakietowych pocisków przeciwlotniczych Piorun, a inspiracją dla inżynierów są doświadczenia z użycia przenośnej broni w Ukrainie - jak czytamy na portalu radar.rp.pl.

(PPZR) Piorun © MON

Mesko opracowuje lotniczą wersję systemu rakietowego Piorun–H, umożliwiającą odpalanie naprowadzanych na podczerwień pocisków z wyrzutni umieszczonych na statkach powietrznych, m.in. śmigłowcach i uderzeniowych dronach. Kontynuowane są też przygotowania do zaawansowanej modernizacji systemu naprowadzania rakiet: Piorun nowej generacji dostanie udoskonaloną, inteligentną głowicę multispektralną umożliwiającą jeszcze lepsze rozpoznanie i lokalizację celu oraz eliminowanie ew. skutków zakłóceń termalnych czy radioelektronicznych. Kolejnym kluczowym elementem modernizacji piorunów będzie unowocześnienie bloku sterowania, co pozwoli na zwiększenie manewrowości i w oczywisty sposób poprawi zdolności bojowych rakiety.

Podobnie jak Grom, system rakietowy Piorun automatycznie naprowadza się na źródło promieniowania termicznego. Oznacza to, że pocisk typu „wystrzel i zapomnij" mierzy w emitujący ciepło silnik statku powietrznego. Najnowsze polskie rakiety są w stanie zwalczać cele lecące na pułapach od 10 m do 4 km oraz w odległości od 400 m do 6 km.

PPZR) Piorun © MON

W porównaniu z Gromem PPZR Piorun zyskał m.in. zapalnik zbliżeniowy, który pozwala na lepsze radzenie sobie z bezzałogowymi statkami powietrznymi. Zmodernizowana broń cechuje się także większą odpornością na zakłócenia oraz posiada lepszy celownik, który dwukrotnie zwiększa możliwość wykrycia wrogiego celu. Nowa rakieta, podobnie jak Grom automatycznie naprowadza się na źródło termicznego promieniowania, tyle, że dzięki zastosowaniu nowych detektorów, m.in. unikalnej chłodzonej fotodiody o czterokrotnie większej niż w gromach czułości, Piorun wykrywa wroga ze znacznie większego dystansu. Stosowane w ostatnich latach techniki obronne samolotów i śmigłowców, czyli systemy schładzania spalin, nie osłabiają sokolego „wzroku" rakiety. Do tego skomplikowany, elektroniczny układ jest w stanie aktywnie naprowadzać Pioruny na cel na odległość znacznie większą niż wynosi zasięg amerykańskich stingerów (ok. 4,8 km). W nowej broni udało się też wręcz skokowo poprawić dokładność trafienia co ma niebagatelne znaczenie przy zwalczaniu celów o małych wymiarach, takich jak rakiety manewrujące czy drony. Nowy pocisk w odróżnieniu od Gromu, dysponuje wyrafinowanym, laserowym zapalnikiem zbliżeniowym, pozwalającym programować miejsce wybuchu i razić odłamkami obiekty znajdujące się w zasięgu odpalonej rakiety.

Nowe algorytmy zastosowane przy programowaniu głowicy zwiększają niemal dwukrotnie odporność systemu naprowadzania na zakłócenia (pocisk „potrafi" dzięki temu odróżnić stosowane do ochrony statków powietrznych pułapki termiczne od rzeczywistego celu czyli silnika). W wyrzutni piorunów zastosowano także celowniki termowizyjne pozwalające operatorowi broni na jej efektywne użycie w warunkach nocnych, zaprogramowanie trybu pracy, czy odczytywanie wskazań systemu identyfikacji „swój- obcy" (IFF).

Bezkompromisowy chrzest bojowy piorunów w powietrznych starciach nad Dnieprem i ewidentne sukcesy militarne „polskich Stingerów" na wojnie dały wiatr w żagle skupionym wokół centrum amunicyjnego Mesko w Skarżysku Kamiennej ośrodkom konstrukcyjnym, badawczym i samym producentom rakiet. Przenośne przeciwlotnicze zestawy zakupiły od PGZ kolejne kraje: USA, Gruzja, Norwegia, państwa bałtyckie.

Źródło: radar.rp.pl